Witaj!



Witaj! Na tym blogu znajdziesz moje opowiadanie (trochę fantasy, trochę przygodowe, trochę romans) - jest już skończone! Z prawej strony jest lista wszystkich rozdziałów. Zapraszam do czytania!!! :)


wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 3

          Asako napiła się i najadła do syta. Nelion pokazała jej skrzynkę wypełnioną po brzegi ubraniami. Jak powiedziała, mieszkała kiedyś z babcią, która szyła jej i kupowała coraz to nowe stroje. Asako wybrała sobie fioletową bluzkę z bufkami, prosty ciemnoszary płaszczyk z ciepłą podszewką zapinany z boku na klamry, bordową spódniczkę przed kolana i rdzawe pończochy.
         Usiadły przed mieszkankiem na trawie i zaczęły rozmawiać. Głównie o tym jak wyglądało do niedawna życie Asako, która jednak nie wdawała sie w szczegóły, bo wiedziała, że nie powinna zagłębiać się zbytnio w życie Assassinów. Te informacje mogłyby trafić do innych i uprzykrzyć im życie, albo i gorzej. Wiedza jest potężną bronią, rozsądnie wykorzystana może stać się powodem śmierci.
- Po prostu do nich nie pasuję. Nie miałam tam zbytnio nawet z kim porozmawiać, bo ciocia Kaye nie jest zbyt chętna by pogawędzić, a mój brat...
- Masz brata?
- Mhm.
- Jak się nazywa?
- Dell. Ale często nazywam go w myślach Krukiem, bo ma czarne włosy, no i czarny strój. Cały taki czarny.. ale jego oczy... jego oczy... - Asako zastanowiła się chwilę - oczu nie ma czarnych. Są ciemnobrązowe.
- I co z nim?
- Zachowuje się jak buc, pyszałek. Ulubieniec matki. Choćby mu kazała skoczyć z klifu, zrobiłby to. Słucha jej we wszystkim i zachowuje się jak sługa. A mnie traktuje jakbym była niższa rangą, pomywaczka jakaś. - Asako zapatrzyła się w dal wdychając niesiony przez wiatr zapach lasu - Ale w gruncie rzeczy nie jest taki całkiem zły. Chyba po prostu matka nim zawładnęła. Pamiętam, że kiedyś, jak byliśmy dziećmi, bawiliśmy się razem w pościg. Uciekliśmy z wioski, tylko kawałek. Matka nas znalazła i była naprawdę wściekła. To był jedyny raz kiedy widziałam ją aż tak złą. Wydzierała się na nas, za to że przeszliśmy przez barierę. Aż się miotała i bałam się, że zaraz wybuchnie albo chwyci nas za koszule i podniesie wysoko. Dell wziął całą winę na siebie, wyszedł na przód, skłamał, że to on mnie do tego namówił, że to był jego pomysł. Wtedy matka uderzyła go w twarz klingą swojego sztyletu. Na pewno bardzo go bolało, ale był dzielny, nawet nie zapłakał, a miał tylko osiem lat. Ja miałam pięć. Od tamtej pory Dell ma na nosie bliznę. Za każdym razem jak na nią patrzę, przypomina mi się tamten dzień i wściekłe oczy mamy.
          Nelion słuchała w ciszy. Szczerze współczuła Asako takiego życia. Ona swoich rodziców nie poznała, mieszkała z babcią, która była pełna werwy, zawsze uśmiechnięta, tuliła małą Nelion a podczas zakupów w miasteczku nigdy nie puszczała jej ręki w obawie, że jej mała wnuczka się zgubi wśród tłumu. Babcia w koncu zmarła zostawiając piętnastoletnią Nelion samą w drzewnym mieszkanku.
- Ja mieszkam sama już cztery lata - zaczęła - Nauczyłam się tu żyć, chociaż czasami mi smutno, bo rzadko widuję w lesie ludzi.
- A co z demonami? Nie napadają cię?
- Babcia nauczyła mnie kilku zaklęć, w tym ochronnych. Dzięki nim demony trzymają się z daleka od mojego domu.
- O, magia? Zazdroszczę. Assassini też się jej uczą, paru podstawowych zaklęć ułatwiających walkę, jednak ja nie doczekałam się tych praktyk.
- Ja umiem czarami oczyścić wodę, tak by była zdatna do picia, uśmierzyć ból i wzniecić iskrę podpalającą ognisko. Drobiazgi, ale przydatne.
          Asako była pod wrażeniem. Nie wiedziała dużo o magii, ale zdawała sobie sprawę z tego, że jej użycie wymaga niesamowitej koncentracji i woli, jedno zaklęcie może odebrać człowiekowi tyle sił co długi bieg. Każdy władający czarami powinien znać cenę za ich używanie. Wolała mieć zamiast tego swój sztylet i na nim polegać, choć oczywiście taka broń często była niewystarczająca.
          Słońce chyliło się powoli ku zachodowi. Nelion zaproponowała swojemu gościowi nocleg, co było przyjemną niespodzianką, jednak Asako wiedziała, że nie może nadużywać gościnności i zapowiedziała, że następnego dnia bezzwłocznie uda się w dalszą drogę, tam, gdzie ją oczy poprowadzą i nogi poniosą. We dwójkę posiedziały chwilę przy palenisku, do którego Asako wrzuciła swój czarny strój Assassinki. Była bardzo usatysfakcjonowana patrzeniem, jak płonie i obraca się w pył na jej oczach.
          Po kolacji złożonej z resztek zupy warzywnej i pieczywa, przyszedł czas na podzielenie się łóżkiem, które było za małe dla dwóch osób. Po paru próbach Asako zdecydowała umościć się na kocu na podłodze. Obu stronom ta opcja odpowiadała. Dzień minął szybko. "Miałam dzisiaj wiele szczęścia, ale nie mogę liczyć na nie następnym razem" rozmyślała Assassinka. "Rano o mało co nie wpakowałam się w łapska obrzydliwca, a potem żołądek zassał mi się z głodu. Nelion spadła przede mną jak gwiazdka z nieba, ale nie mogę tu z nią zostać na zawsze. To wciąż zbyt blisko wioski. Mogliby mnie znaleźć. Po śniadaniu muszę się zebrać i iść dalej. Ciekawe czy cokolwiek tam się zmieniło po mojej ucieczce...". Asako zamknęła oczy i pozwoliła myślom płynąć swobodnie, dopóki nie nadszedł sen.


          Kiedy słońce wychyliło się zza czubków drzew, Nelion oznajmiła, że idzie nad pobliski strumyk po wodę. Zaspana Asako przyjęła ten fakt do wiadomości, otarła ręką oczy i wstała. Chciała się na coś przydać, więc pomyślała, że poszuka w okolicy znanych już jej jagód. Poprawiła zmięte ubranie i wyszła przed dom. Nie uszła trzech kroków, kiedy poczuła czyjś oddech na swoim ramieniu.
- Gdzie twoje ciuchy?
Dreszcz przeszedł jej po plecach kiedy odwróciła się i ujrzała swojego starszego brata i jego zmarszczone gniewnie brwi.
- Spaliłam - odpowiedziała Asako obojętnym tonem. Starała się wyglądać na nie zaskoczoną i opanowaną, jednak w środku trzęsła się ze strachu na samą myśl o powrocie do wioski. Z przybyciem jej brata cały jej plan legł w gruzach, poczuła się osaczona, bez szans ucieczki. Postanowiła jednak zgrywać bohaterkę, która się nie podda.
Dell prychnął z pogardą i zmierzył ją od góry do dołu wzrokiem pełnym obrzydzenia.
- Masz te ciuchy od tego z kim tu mieszkasz?
- Nie mieszkam tu - prychnęła Asako próbując sparodiować brata, chciała zmienić temat i nie mieszać w nic bogu ducha winnej Nelion - zostałam na noc i właśnie przeszkodziłeś mi w przygotowywaniu się do dalszej drogi. Idę jak najdalej od ciebie i wioski.
- Tak? Ciekawe - sparował Dell z lekkim uśmiechem, który szybko znikł z jego twarzy - weź co masz wziąć i chodź. Nie mam całego dnia, żeby tu sterczeć i się kłócić.
Asako zebrała w sobie całą odwagę jaka w niej pozostała i pokręciła głową. Aby nie wyglądać jak uparte dziecko chcące uniknąć kary przywdziała szybko maskę obojętności i cofnęła się o krok.
- Wróć tam sam - głos niemal nie ugrzązł w jej gardle.
          Dell już otworzył usta aby odpowiedzieć, jednak parę metrów dalej pojawiła się Nelion. Odłożyła na ziemię drewniane wiaderko napełnione wodą i podeszła krok bliżej. "Naprawdę przypomina kruka.." pomyślała ze strachem starając się nie przyglądać młodemu mężczyźnie zbyt intensywnie. Poczuła się w obowiązku stanąć w obronie nowej znajomej.
- Pozwól jej zostać.
Kruk kompletnie ją zignorował, rozluźnił się, przymknął oczy i odwrócił się nieco w stronę lasu stawiając krok do przodu, jakby planował już się zbierać.
- Chodź - rzucił znudzonym tonem do młodszej siostry.
Asako stała z opuszczoną głową. Trudno było odczytać jej emocje. Nie ruszyła się z miejsca. Nelion wpatrywała się w nią z nadzieją, że przeciw wstawi się bratu.
          Dell złapał rękę siostry i chciał ją lekko pociągnąć w swoją stronę lecz poczuł zdecydowany opór. Zirytowała go ta sytuacja. Ta Asako, która zdała się wrosnąć w ziemię.
Wokoło rozniósł się dźwięk przeszywanego powietrza, kiedy spoliczkował siostrę z impetem.
Nelion wydała cichy zduszony krzyk.
- Zostaw ją!
          Kruk zignorował ją jak poprzednio i znowu wycedził tylko "chodź". Asako ruszyła z miejsca. Poszła za bratem. Rzuciła nowej przyjaciółce jedynie jedno spojrzenie, w którym zawarła całe swoje zrezygnowanie i smutek, ale też bezgłośne podziękowanie za okazane jej serce. Nelion próbowała się uśmiechnąć do niej na pożegnanie, jednak nie wyszło jej to zbyt naturalnie. Chciała okazać jakoś swoje zrozumienie i współczucie, ale rodzeństwo zniknęło wśród drzew. Tam czekała na nich Sun. Jej widok dodał otuchy Asako, jednak nie był w stanie przynieść radości ani ulgi, bo teraz dziewczyna potrafiła myśleć tylko o tym, jaką karę dostanie od matki za swoją ucieczkę. Z pewnością będzie to coś strasznego, dużo gorszego niż to, czego doświadczyła dotąd. Może matka wyśle ją na trudną i długą misję i zmusi ją do bezlitosnego zabijania? Albo zamknie ją w pokoju i zakaże spotkań z ciocią Kaye i wilczycą?
          Podczas podróży rodzeństwa można by spodziewać się rozmowy, pytań zaciekawionego brata lub chociaż zwykłego "Lepiej przygotuj się na najgorsze." Jednak Asako i Dell jechali w kompletnej ciszy, pogrążeni we własnych myślach. Brat zresztą mówił zawsze tylko tyle ile wymagała sytuacja, denerwowało go paplanie, nie był dobrym słuchaczem. Jednak to, co rodzeństwo zobaczyło dogalopując na miejsce, odebrało im wszelkie chęci do rozmowy, o ile jakieś w ogóle istniały.

1 komentarz:

  1. No i ją znalazł T_T a liczyłam na to że ucieknie T_T , ale tą końcówką mnie zaciekawiłaś O_o co oni zobaczyli ?? Ciekawość mnie zżera ^ ^" było super ja chcę jeszcze xD

    OdpowiedzUsuń