Witaj!



Witaj! Na tym blogu znajdziesz moje opowiadanie (trochę fantasy, trochę przygodowe, trochę romans) - jest już skończone! Z prawej strony jest lista wszystkich rozdziałów. Zapraszam do czytania!!! :)


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 15

- Ciekawe, co zrobił tamten Mathias, gdy się ocknął i zorientował, że go wykiwałaś - powiedziała cicho Nelion do Asako siedzącej przed nią. Obejmowała ją rękami w pasie, aby nie spaść z wilczycy, która biegła po skalistej powierzchni.
Assassinka milczała dłuższą chwilę po czym odpowiedziała:
- Niby był taki cwany, a tu proszę.. zasłużył sobie na to, co mu zrobiłam.
- Ale nie zabiłaś go, prawda?
- Mówiłam już, że nie. Tak czy inaczej chyba lepiej, żebym już nigdy więcej się nie zatrzymywała w tamtym mieście. Trochę szkoda, podobało mi się...
- Jest wiele różnych miast, jeszcze je sobie sobie pozwiedzasz...
Asako mruknęła pod nosem: - O ile nie będę leżała martwa na ziemi.
- Czy... no, czy masz już jakiś plan, jak tego demona zabić?
- Pracuję nad tym.
Nelion postanowiła więc nie pytać o nic więcej i dać Asako w spokoju układać w myślach plan zemsty. Ona jedna mogła coś wymyślić, ponieważ Dell kierował się przede wszystkim nienawiścią, a jego zdrowy rozsądek zdawał się zostać gdzieś w tyle drogi.
         Było ciepło i przyjemnie, jednak Nelion zaczęło doskwierać pragnienie i jej myśli skupiły się wokół tej potrzeby, ignorując odległe wycie dobiegające z lasu za nimi. Dell jednak miał je na uwadze, mimo że nie utożsamiał go z poważnym zagrożeniem. Po pewnym czasie i jego żołądek zaczął dopominać się posiłku, dał więc Sun znak, aby się zatrzymała.
Kruk był zadowolony z siebie, że "pożyczył" z gospody zapasy jedzenia i picia. Napełnili brzuchy do syta, a wilczyca w tym czasie poszła upolować swój obiad. Mieli więc trochę czasu do dyspozycji. Dell obmył twarz, szyję i ręce wodą z bukłaka, rozsiadł się opierając się o kawałek skały i zabrał się za ostrzenie swoich sztyletów. Asako podała mu swój, z wilkiem na rękojeści. Brat wziął go bez słowa i porządnie naostrzył.
Nelion poszła w krzaki załatwić prywatne sprawy, a kiedy wróciła zaczęła trzepać posłania. Tylko młoda Assassinka siedziała bezczynnie wpatrując się w skradziony sznur. Rozmyślała nad tym, jaką zasadzkę z jego użyciem, i jak, mogliby założyć by złapać i w miarę możliwości unieruchomić demona. Zawiązała na sznurze parę różnych pętli różnych rozmiarów, ważyła go w dłoniach i wyrzucała do góry, potem w dal, aby nauczyć się nim posługiwać. Był mocno zrobiony, wiedziała, że jej nie zawiedzie, gdy przyjdzie pora. Wątpliwość, która ją ogarniała, dotyczyła tego, czy ona sama będzie dość szybka i sprawna, aby użyć sznura w walce jak należy.
          Sun wróciła powolnym krokiem z obkrwawionymi wargami. Z pokorą pozwoliła sobie ponownie zawiązać na brzuchu pas, do którego Dell przyczepił wszystkie tobołki. Podróż i dla niej była męcząca, więc, gdy ruszyli, truchtała powoli nie przeciążając stawów. W miarę przebytej drogi teren stał się jeszcze bardziej górzysty i skalisty. Odwracając się za siebie, Nelion zauważyła, że daleko pod nimi da zauważyć się budynki miasta, które odwiedzili, były jednak bardzo malutkie.
          Zaś nad nimi po niebie szybowało stado szarobrązowych ptaków trudnych do zidentyfikowania. Miały długie szyje i czarne pióropusze na głowach oraz łopoczące, rozłożyste skrzydła. Nelion patrzyła na nie z podziwem i wciągała nosem świeże, górskie powietrze. Dostrzegła również cieniutką strużkę dymu wznoszącą się ku chmurom parę mil po ich prawej stronie. Sun zaczęła zwalniać. Della to rozgniewało, nie miał jednak pretensji do wilczycy, a do burzy, która pokrzyżowała im plany.
Dzień zdawał się mijać bardzo szybko, widocznie w górach trwał trochę krócej. Słońce zaczęło opadać ku czubkom gór.
         Już od dłuższego czasu Dell nie słyszał wycia dochodzącego z lasu i napełniło go to podejrzeniami. Nie ufał niczemu, zwłaszcza istotom, których nie znał.
- Robimy przerwę? - spytał.
Dziewczyny zgodnie pokiwały głowami. Ostatnim razem spały krótko, więc dalej były zmęczone.

            Idealnym miejscem na obozowisko okazała się duża skała wysuwająca się z ziemi pod kątem, tworząca szeroką szczelinę pod sobą, w której to Dell rozłożył posłania. Skała będzie ochraniać ich przed wiatrem, pozostaną też częściowo ukryci przed ewentualnym zagrożeniem. Nelion, używając swoich zaklęć, rozpaliła ognisko.
- Co teraz? - Asako ziewnęła.
- Co "co"? - burknął Dell.
- Odnoszę wrażenie, że Sun zgubiła trop, więc idziemy na ślepo.
Nelion podniosła głowę.
- Może byśmy zrobili jakieś poszukiwania z ukrycia, w okolicy? Może ktoś tu mieszka, możemy się kogoś zapytać. Widziałam strużkę dymu, pewnie z ogniska. W końcu nie możemy być w tym lesie jedynymi ludźmi.
Dell spojrzał na nią z uwagą.
- Skoro ten demon jest tak silny... to może to jakiś duży zwierz. Ktoś, kto tu mieszka, powinien o nim słyszeć. Nie zaszkodzi spytać.
- Chyba nic innego nam nie zostało. - podchwyciła Asako - Może ktoś coś wie.
- No nie wiem - Kruk podrapał się po głowie marszcząc brwi - Nie wiadomo, kto tu mieszka. Może jakieś inne demony podszywające się pod ludzi. Albo jakieś psychole, które przyjmą nas pod swój dach a w nocy zaatakują.
- Gadasz jak baba - zaśmiała się siostra - Jesteśmy Assassinami, nie? Żaden psychol nie da sobie z nami rady.
Dotknięty do żywego przyrównaniem go do "baby" Dell skrzyżował ręce na piersi i rzucając w stronę siostry gniewne spojrzenia usiadł na kamieniu. - Pomyślimy o tym później. Idźcie spać.
Asako spojrzała na zachodzące powoli słońce, wzruszyła ramionami i ułożyła się na swoim posłaniu podkładając ręce pod głowę. Nelion cichutko zrobiła to samo patrząc ukradkiem na Assassina. W jej opinii wyglądał uroczo, kiedy się tak złościł.
Zaraz jednak zganiła samą siebie za takie denne myśli i zacisnęła mocno powieki. Nie mogła teraz zrobić nic głupszego, niż zakochać się w oschłym, wyniosłym, wyszkolonym zabójcy szukającym zemsty. Chciała nie myśleć już więcej i szybko zasnąć. Tak się na tym skoncentrowała, iż nie wyczuła, że Dell ją obserwuje siedząc na kamieniu. Przebiegł wzrokiem po jej ciele i zatrzymał go na jej zaciśniętych powiekach, na które opadały kosmyki jasnych włosów.
          Sun podeszła do Kruka i usiadła obok. Jej nos był na wysokości jego czoła. Spojrzał na wilczycę i pogładził ją po szyi. Potem wstał, dorzucił do ognia parę gałązek i stanąwszy zaledwie półtora metra od śpiącej już Nelion, znowu uważnie na nią spojrzał. Ciekawe, o czym śniła...

2 komentarze: