Witaj!



Witaj! Na tym blogu znajdziesz moje opowiadanie (trochę fantasy, trochę przygodowe, trochę romans) - jest już skończone! Z prawej strony jest lista wszystkich rozdziałów. Zapraszam do czytania!!! :)


wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 10

[ MUZYKA ]      


         Miasto było niemal trzy razy większe niż miasteczko, które odwiedzili wcześniej. Było otoczone wysokim, grubym, starym, kamiennym murem, rozpadającym się w paru miejscach, podziurawionym i zarośniętym obficie przez trawę i bluszcz. Nie było tam żadnych bram ani strażników, więc miasto najpewniej było chronione zaklęciami.
Budynki były wysokimi prostokątami wzniesionymi z gładkiego białego kamienia. Miały mnóstwo okien opatrzonych zdobionymi, drewnianymi ramami a także drzwi na różnych wysokościach ponad głowami ludzi spacerujących po ulicach. Domy były poustawiane blisko siebie w odległości nie większej niż cztery metry, a między nimi, na górze, od drzwi do drzwi rozciągały się nad ulicami sznurowe mostki, po których można było przejść z domu do domu bez stawiania stopy na bruku. Robiło to niesamowite wrażenie, tak, jakby całe miasto było jednym wielkim wielopiętrowym mieszkaniem, gdzie bez trudu dało się przejść wszędzie.
Po wąskich ulicach, wyłożonych sprasowanymi kamieniami, spacerowali ludzie, w większości mieszkańcy, przechodząc od jednej gospody do drugiej i rozmawiając ze sobą cicho. Większość sklepów mieściła się w środku budynków, ale i na zewnątrz dało się znaleźć parę małych stoisk i kramów, przy których zebrani klienci blokowali nieco drogę innym.
          Zachodzące słońce oświetlało miasto nadając mu poświatę barwy jasnego, ciepłego różu. Asako z podziwem przyglądała się temu wszystkiemu, była oczarowana ogromem budynków i ilością sznurowych drabinek i mostków rozciągających się między domami. Po parunastu krokach grupka zatrzymała się, a Dell spojrzał znacząco na Thiona.
- No cóż, więc chyba tutaj się musimy pożegnać - Thion uśmiechnął się - Miło było was poznać. Bezpiecznej dalszej podróży - rzucił okiem na Asako, uśmiechnął się szeroko i nieśpiesznym krokiem odszedł w stronę tłumu. Nelion pomachała mu na pożegnanie.
Dell odetchnął i bez słowa ruszył dalej torując sobie drogę wśród ludzi, za nim podążały dziewczyny przypatrujące się kątem oka dużym, wielobarwnym szyldom wiszącym przed sklepami.
Kruk wybrał skromną, niedużą gospodę w bocznej uliczce, gdzie pulchna staruszka zawinięta kolorową chustą przywitała ich wymuszonym uśmiechem. Weszli do przydzielonego im pokoju, w którym znajdowały się cztery proste łóżka i mały stolik z dwoma krzesłami. Za oknem osłoniętym długimi, białymi firanami już się ściemniało. Asako pierwsza zajęła sobie łóżko, Nelion wybrała to stojące obok, a brat ułożył tobołki na podłodze i padł na łóżko stojące najbliżej drzwi.
- Jest nieźle - uśmiechnięta Asako rozciągnęła się na swoim łóżku napawając się jego miękkością. Nelion usiadła przy stoliku.
- Może zjemy kolację?
- Jedzcie, ja nie jestem głodny - rzekł Dell rozprostowując kończyny.

          Po kolacji zrobiło się ciemno, a odgłosy dochodzące z ulicy ucichły. Nelion zdjęła wierzchnie ubranie, powiesiła je na oparciu krzesła i zawinęła się kołdrą. Asako zrobiła dokładnie to samo.
Dell leżał wyciągnięty na swoim łóżku.
- Możecie spać - powiedział - ja będę nasłuchiwał, na czatach.
Po parunastu minutach w pokoju rozległo się chrapanie. Asako uśmiechnęła się w duchu. Wiedziała, że jej brat chrapie tylko wtedy, kiedy jest mu naprawdę wygodnie. "Musiał być zmęczony, że tak szybko zasnął".
Nelion na czworakach przeszła na łóżko Assassinki i usiadła obok niej.
- Czego Thion od ciebie chciał? - spytała szeptem.
- Sama nie wiem.
Nastała chwila ciszy.
- Nie miałam nigdy chłopaka ani przyjaciół - dodała po chwili Asako - więc nie jestem dobra w tych wszystkich relacjach międzyludzkich.
- Nie jest tak źle - odparła Nelion - dobrze sobie radzisz, naprawdę. A Dell ma dziewczynę?
- Nie - Asako odwróciła głowę do rozmówczyni - A czemu pytasz?
- Byłam ciekawa, czy to tak u wszystkich Assassinów czy...
- Bywa, że jakiś Assassin zakocha się w Assassince z wzajemnością. I wtedy mamy w wiosce małe dziecko. Ale to się rzadko zdarza. Jesteśmy szkoleni żeby walczyć i zabijać, a nie zakładać rodzinę - wytłumaczyła Asako, a Nelion skinęła głową. Siedziała jeszcze chwilę obok, po czym szepnęła "Dobranoc" i wróciła na swoje łóżko.
         Nocny wiatr lekko poruszał zasłonami w oknie, było ciepło, trochę duszno. Asako spróbowała wyłączyć myślenie i napawać się tymi chwilami, miękkością łóżka i ciszą, przerywaną przez stłumione chrapanie Della. Dopadło ją zmęczenie i w końcu zasnęła.


        Musiała spać bardzo długo. Za długo. Czy kiedykolwiek przedtem spała aż tak długo? Słońce było wysoko na niebie. Miasto żyło już swoim codziennym rytmem, gwarem i ruchem przechodniów. Asako zerwała się z łóżka jak oparzona. "Musi być już południe. Albo i później. Czemu mnie nie obudzili?" zastanawiała się w myślach błądząc wzrokiem po pustych łóżkach. Była sama. Nie było nawet ich bagażu.
Asako odetchnęła głęboko by opanować wzbierającą panikę, ubrała się szybko i wyszła z pokoju. Weszła po masywnych, drewnianych, skrzypiących schodach na kolejne piętro, a tam skierowała się do najdalej wysuniętych drzwi. Po ich drugiej stronie znalazła to, czego szukała - sznurowy mostek prowadzący do kolejnego budynku. W jej nozdrza uderzył zapach świeżego pieczywa. "Pode mną musi być piekarnia." Spojrzała w dół na głowy ludzi. Powoli, z lekką obawą, weszła na mostek. Zakołysał się łagodnie. Dostrzegła znajomą kruczoczarną, gęstą czuprynę.
- Dell! - zawołała, a Kruk w mig odszukał ją wzrokiem.
- Nie po imieniu - burknął i stanął pod mostkiem - Złaź na dół.
- A gdzie Nelion?
- Poszła się rozejrzeć. Widzę, że się wyspałaś, więc pomóż nam szukać.
- Czego?
Dell nie odpowiedział tylko wskazał jej ręką, aby zeszła na dół.
Asako ostrożnie, ale szybko i zwinnie przeszła po mostku i otworzyła drzwi. Znalazła się w eleganckim, pachnącym domu. Nie widząc nikogo, popędziła najbliższymi schodami na dół i po chwili wypadła na ulicę wśród tłumu. Odszukała Della i dołączyła do niego.
- To czego szukamy?
- Czegokolwiek, co nam może pomóc. Spałaś cały dzień.
- Jak to? - zdziwiła się siostra.
- Tak to - warknął niezadowolony Kruk - jest już pora obiadu.
- Czemu mnie nie obudziliście?
- Nakryłaś głowę kołdrą, więc daliśmy ci spokój. Chodź - pociągnął ją za rękę w stronę zakrętu tuż przy owej piekarni, z której wydobywały się przyjemne zapachy. Asako przełknęła ślinę, jednak nic nie powiedziała, aby nie denerwować dodatkowo brata.
Za zakrętem spotkali Nelion, która czekała przy stercie tobołków. Dell wziął je sobie z trudem na plecy.
- Jak twoja ręka? - spytała Asako.
- Spokojnie, dam sobie radę - odparł brat powstrzymując grymas cisnący mu się na usta pod wpływem ciężaru bagażu.
- Znalazłam coś - powiedziała Nelion i poprowadziła rodzeństwo do dużego namiotu stworzonego z najróżniejszych, kolorowych chust z frędzlami. W środku było gorąco i duszno, pachniało ziołami i kadzidłami, namiot był wypełniony mniejszymi i większymi stoliczkami, na którym poustawiane były różnych rozmiarów fiolki i słoiczki z suszonymi roślinami. Na podłodze po prawej stronie stał wielki, czarny kufer z podręczną bronią, zatrutymi strzałkami, zestawem sztyletów, noży i zakrzywionych narzędzi przypominających haki. Podłoże przykrywał wielki, gruby dywan, na którym wyszyto scenę walki między ludźmi a demonami. Na środku w powietrzu unosił się mały płomyk, który oświetlał wszystko delikatnym, czerwonym światłem.
Namiot nie był zbyt wysoki, więc wchodząc do niego trzeba było się schylić. Pierwszy wszedł Dell, za nim dziewczyny. Zobaczyli właścicielkę kramu. Siedziała na włochatej, różowej poduszce obok kufra z bronią. Była to kobieta w średnim wieku, lecz jej twarz wyglądała czysto i młodo. Miała długie, czarne włosy zaplecione w warkocz, który sięgał jej za pas, bystre, ciemne oczy pod mocno zarysowanymi brwiami i pełne usta. Była ubrana w długą, czarno czerwoną zwiewną suknię, stopy miała bose. Na rękach miała bransolety zrobione z czegoś, co wyglądało jak kości jakichś małych zwierzątek.
Na widok nowych klientów kobieta wyraźnie się zdziwiła, jednak szybko ukryła zaskoczenie i powiedziała głębokim, spokojnym głosem: - Witam.
Dell, nieufny jak zawsze, położył tobołki na podłodze i usiadł niepewnie na dywanie. Asako i Nelion poszły jego śladem.
- Jestem Daeva - kobieta skłoniła się - Szybko dostaliście się tu z miasteczka Inde.
Kruk wyprostował się.
- Skąd wiesz, że tam byliśmy?
- Widziałam was tam - Daeva uśmiechnęła się lekko.
- To niemożliwe - Asako się wzburzyła - byliśmy tam parę dni temu. Jak mogłaś przemieścić się stamtąd aż tutaj szybciej niż my? - w porę ugryzła się w język. Mało by brakowało, a zdradziła by, że poruszają się na wilku.
Daeva przyglądała się jej przez chwilę, po czym odparła:
- Mam swoje sposoby. Tak jak i wy - poruszyła jedną ze swoich bransolet - Świat potrafi być zadziwiający, prawda? Ale przejdźmy do rzeczy. Chyba nie przyszliście tu na pogawędkę o środkach transportu. A może się mylę?
Dell zmierzył ją złym wzrokiem spod swoich zmarszczonych brwi.
- Śledzisz nas?
Kobieta zaśmiała się uprzejmie, zakrywając usta dłonią: - Nie, zapamiętałam was, bo wydaliście mi się... interesujący.
- W jakim sensie? - dopytywała się z uporem Asako.
- Umiem rozpoznać Assassinów - odpowiedziała Daeva głosem nie zdradzającym żadnych emocji.
Dell zerwał się na równe nogi z furią i chwycił tobołki.
- Nie wiem o czym ona bredzi, wychodzimy - powiedział głośno i stanowczo.
Zdezorientowane Nelion i Asako już miały wstać, kiedy Daeva wyciągnęła do nich ręce w przyjaznym geście i lekko się uśmiechnęła.
- Zostańcie. Jestem pewna, że mogę wam jednak jakoś pomóc. Nie znajdziecie drugiego takiego dobytku jak mój.
Nastała cisza. Dell stał nieruchomo, nie wiedząc, czy powinien zostać czy wyjść. Asako więc wzięła na siebie ciężar dalszej rozmowy.
- Potrzebujemy czegoś, co pomogłoby nam zabić demona.
Daeva przyglądała jej się uważnie.
- Silnego demona.
"Nie powinniśmy jej ufać" Dell przeklął w myślach. Usiadł ponownie na dywanie, jednak niepostrzeżenie wyciągnął zza pasa jeden ze swoich sztyletów i sprytnie ukrył go w dłoniach.
Daeva złożyła ręce na kolanach i zastanawiała się chwilę utkwiwszy wzrok w jaśniejącym płomyku.
- Mogę zaproponować wam sznur.
- Sznur? - Asako była wyraźnie zawiedziona - A może wiesz o jakiejś wspaniałej, magicznej broni, która da nam przewagę?
- Wspaniałe, magiczne bronie sprawdzają się tylko w mitach i opowiastkach dla dzieci. Ten sznur ma swoje nadzwyczajne właściwości. Jest utkany z magii i żaden człowiek, ani żaden demon nie jest w stanie go przeciąć, spalić, rozsupłać ani zniszczyć.
- Dobra, lepszy sznur niż nic - bąknął Dell - Co za niego chcesz?
Daeva wydęła usta.
- Problem w tym, że właśnie dzisiaj go sprzedałam.
- Komu?
- Mathiasowi.

1 komentarz:

  1. Wspomina o sznurze który juz sprzedała ?? ^ ^" fajnie xD ale opis wioski mi sie strasznie podoba :D

    OdpowiedzUsuń