Witaj!



Witaj! Na tym blogu znajdziesz moje opowiadanie (trochę fantasy, trochę przygodowe, trochę romans) - jest już skończone! Z prawej strony jest lista wszystkich rozdziałów. Zapraszam do czytania!!! :)


czwartek, 30 sierpnia 2012

Rozdział 17

Po intensywnej nocy przepełnionej koszmarami nadszedł ranek. Asako niechętnie uniosła powieki i wyściubiła nos spod koca.
Ognisko było rozpalone, przy nim siedziała Nelion, piekła na patyku kawałek mięsa z pieczywem. Posłania jej i Della były spakowane. Brata nigdzie nie było widać.
Asako ziewnęła.
- Gdzie Dell?
Nelion spuściła wzrok.
- No wiesz.
Assassinka wpatrywała się w nią zamroczona.
Z krzaków, szeleszcząc, wyszedł Dell. Miał - tak jak wcześniej sądziła Asako - parę zadrapań i siniaków na ramionach.
- To już nawet się wysikać nie można?
         Nelion podała koleżance pachnący, ciepły posiłek i spytała, jak się ma jej noga.
Rozcięcie nie było głębokie, ale dosyć rozległe. Zwierz zostawił na nodze swój krwawy odcisk szczęki. Kruk przyglądał się oględzinom z daleka. Siedział na ziemi, jego ubranie było zakrwawione, jednak niezbyt się tym przejmował.
Nelion nazrywała z krzaka szerokie, mięsiste liście i nałożyła je na ranę. Asako poczuła przyjemny chłód, który sprowadził ulgę. Dodatkowo blondynka rzuciła zaklęcie przeciwbólowe.
- Dziękuję, to naprawdę pomogło - powiedziała Assassinka siadając wygodnie i przeżuwając mięso.
Nelion odpowiedziała jej uśmiechem. Dell zapatrzył się gdzieś w przestrzeń i po chwili spytał:
- Słyszycie ten szum? To musi być rzeka.
- Świetnie, powinieneś się umyć i wyprać swoje ciuchy - odparła jego siostra.
- Tobie kąpiel też by nie zaszkodziła - odparł z obojętną miną Kruk - Zbieraj się, leniuchu.
           Niebo zasnuły szare chmury. Asako dzięki pomocy Nelion mogła chodzić nie odczuwając bólu, czuła się znacznie lepiej. Spakowała swoje posłanie i ruszyli powolnym krokiem obok Sun w kierunku z którego dochodził szum.
Znaleźli niegłęboki, górski strumień spływający szybko w dół między głazami. Biła od niego chłodna świeżość, aż chciało się przynajmniej zamoczyć w nim nogi.
Dell zaczął ściągać z siebie zakrwawioną koszulę, ale Asako go zatrzymała i wskazała palcem na czerwony punkt znajdujący się przy strumieniu parędziesiąt metrów dalej. Kruk kiwnął głową i wskazał Nelion kierunek. Ostrożnym krokiem pokierowali się w tamtą stronę.
Czerwonym punktem okazała się być postać kucająca na kamieniu, wpatrzona w nurt rzeki, odziana w szeroką i długą do ziemi ciemnoczerwoną pelerynę z kapturem. Postać była odwrócona bokiem i nie było widać jej twarzy, jednak po posturze dało się wywnioskować, iż jest to kobieta.
          Asako wymieniła spojrzenia z bratem, podeszła parę kroków bliżej i przykucnęła.
- Przepraszam, możesz nam pomóc? - spytała.
Kiedy nie uzyskała żadnej odpowiedzi, rzuciła towarzyszom zmieszane spojrzenie i ponownie zwróciła się do nieznajomej.
- To może być dziwne, ale szukamy demona. Zabił... zabił wszystkich mieszkańców pewnej wioski. I jego trop doprowadził nas mniej więcej dotąd. Może coś widziałaś albo słyszałaś...? Jeżeli nie, to po prostu odejdziemy.
Dell patrzył z nieufnością, Nelion z przejęciem, Asako cierpliwie czekała.
Wreszcie zakapturzona postać przemówiła głębokim i smutnym głosem.
- Yohka żyła sobie spokojnie w lesie i nikomu w niczym nie przeszkadzała. Zawsze schodziła ludziom z drogi, nie robiła im krzywdy, jeśli to oni pierwsi jej nie zagrozili. W końcu doczekała się dzieci.
Asako odwróciła głowę do brata. Rodzeństwo spojrzało na siebie ze zdziwieniem.
- No i masz... Mówiłem o psycholach - burknął pod nosem Dell krzyżując ręce na piersi.
- Trójka ślicznych dzieci. Rosły szybciutko, Yohka uczyła ich wszystkiego, co sama umiała - kontynuowała kobieta w pelerynie.
Assassinka przechyliła głowę i dostrzegła kosmyki czarnych włosów wystających spod kaptura.
- To były piękne dzieci. Najpiękniejsze. Ale im się nie podobały. Oni widzieli w nich nowych wrogów. A tacy jak oni nie lubią, gdy wrogowie żyją zbyt blisko ich samych. Byli tchórzami, więc zwrócili się po pomoc.
          Asako wstała niepewnie i cofnęła się o krok, nie wiedziała, czy powinni odejść, czy wysłuchać historii do końca.
- I przyszła grupa ludzi, okrutnych, wszyscy czarni jak noc. Złapali dzieci. Nie mieli dla nich żadnej litości, popodcinali im gardła. Pięknym, niewinnym dzieciom.  Yohka je znalazła tu. Tu, trzy małe ciała na brzegu - nieznajoma wyciągnęła bladą rękę wskazując przed siebie. Asako ścisnęło się gardło, bo odkryła zakończenie tej historii.
- Yohka nie mogła już wrócić im życia. Mogła tylko zrobić to, co podpowiadało jej złamane serce. Mogła podstępem, z zaskoczenia złapać czarnych ludzi i zrobić im to, co oni zrobili jej dzieciom.
Ręce Della opadły, pięści zacisnęły się w gniewie. Na jego twarzy malowały się nienawiść i zaskoczenie.
- To ty - wycedził.
Nieznajoma odwróciła głowę w jego kierunku. Miała dosyć pulchną, ładną twarz, niedługie, czarne włosy i nieproporcjonalnie wielkie oczy, których tęczówka była całkiem biała, a źrenice nienaturalnie małe.
Z ciemnych chmur zaczęły spadać krople deszczu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz