Witaj!



Witaj! Na tym blogu znajdziesz moje opowiadanie (trochę fantasy, trochę przygodowe, trochę romans) - jest już skończone! Z prawej strony jest lista wszystkich rozdziałów. Zapraszam do czytania!!! :)


wtorek, 17 lipca 2012

Rozdział 12

          Mimo obelg, przekleństw i protestów rzucanych przez Della w stronę Mathiasa jak i siostry, Asako nie zamierzała zmieniać zdania. Nelion natomiast była w kompletnym szoku i obserwowała wszystko z boku. Mathias stał oparty o swojego konia i uśmiechał się wyraźnie zadowolony.
W końcu Dell dał za wygraną, choć dalej trzęsła nim złość.
- Jesteś pewna?
- Tak - odparła Asako ze spuszczoną głową i wzrokiem wbitym gdzieś w las - Jeżeli dzięki temu dostaniemy sznur.
- Dostaniecie, nie musisz się tym martwić, skarbie. Biznes jest biznes - wtrącił się Mathias mierząc ją wzrokiem od góry do dołu.
Dell spojrzał na niego z obrzydzeniem i znowu nabrał ochoty, aby go śmiertelnie pobić i odebrać sznur siłą.
Asako wiedziała, co mu chodzi po głowie.
- Musimy zrobić z nim interes, inaczej będziemy niewiarygodni. I naprawdę staniemy się buntownikami i złodziejami. Tego nam teraz trzeba? - szepnęła do brata - Zgodziłam się już i koniec tematu. Powinieneś być mi wdzięczny.
Wzięła głęboki oddech i zwróciła się do Mathiasa: - Więc... gdzie?
Mężczyzna w czarnym płaszczu ucieszył się na to pytanie jeszcze bardziej i z werwą wskoczył na swojego konia.
- Wracamy do miasta.

Droga powrotna wydawała się być za krótka. Ponownie Sun została sama w lesie pilnując bagaży.
Dell, Asako i Nelion z Mathiasem na czele wkroczyli do jakiejś pustej, małej gospody na uboczu, przy samym murze. Tam Mathias poprowadził ich bez skrępowania do jakiegoś niedużego pokoju. Musiał być tam szanowanym człowiekiem lub mieć dobre znajomości z gospodarzami. Czuł się jak u siebie.
W szarym, czystym pokoju stała tylko drewniana ława pod ścianą. Na przeciwko ławy były grube drzwi z ciemnego drewna i ozdobną klamką.
- Mogę jeszcze coś zjeść? Nic dzisiaj nie jadłam - Asako zatrzymała się.
Mathias skinął głową i wyszedł. Dell obrzucił siostrę naglącym spojrzeniem, jakby miał nadzieję, że Asako w ostatniej chwili zmieni zdanie. Nic takiego nie nastąpiło. Mathias wrócił z tacą wyłożoną świeżym pieczywem, mięsem i owocami. Asako najadła się do syta na stojąco, a i Dell z Nelion się poczęstowali, chociaż mieli wrażenie, że każdy kęs utyka im w gardłach.
- Poczekacie tutaj - powiedział Mathias kładąc pustą tacę na ławie. Chwycił za dłoń Asako i poprowadził do ciemnych drzwi, które zamknęły się za nimi z hukiem.

         Minuty zdawały się płynąć niemiłosiernie wolno. Nelion siedziała spięta na jednym końcu ławy, Dell na drugim. Miał ręce wsparte na kolanach, splecione palce. Jego prawa noga drgała nerwowo. Patrzył się na swoje dłonie spod zmarszczonych brwi. Na przemian myślał, że decyzja siostry go nie obchodzi i że to niedorzeczne, aby z Asako mógł korzystać jakiś arogancki nieznajomy. W końcu całkiem już nie wiedział, o czym myśleć. "Te sprawy" były poza zasięgiem Assassinów. Dell został nauczony by martwić się przede wszystkim o siebie, a dopiero potem o innych uczestniczących w walce. I choć nie czuł się szczególnie związany ze swoją siostrą, to dotarło do niego w tej chwili, że jednak w pewien sposób ją kocha i jej los nie jest mu całkiem obojętny. Z innej jednak strony huczały mu w głowie jej słowa, w których też było trochę racji. Mimo to jego natura Assassina chciała wziąć górę i załatwić całą sprawę przy pomocy przemocy.
           Nelion natomiast zastanawiała się, czy to w porządku, że nie wyraziła żadnego sprzeciwu? Może to ona powinna była "zgłosić się na ochotniczkę"? Myśl ta była dla niej bolesna, jednak wyrzuty sumienia dawały o sobie znać. "Tak czy siak, teraz już jest za późno....".
           Rozległ się szczęk ozdobnej klamki. Drzwi uchyliły się i powoli zza nich wynurzyła się Asako, po zrobieniu dwóch kroków zatrzymała się patrząc bez wyrazu na towarzyszy. Dell spojrzał się na nią zrezygnowany. Nelion również niepewnie podniosła wzrok.
Asako wyciągnęła zza pleców prawą dłoń. Trzymała w niej swój sztylet, z którego kapała krew.


         Dell wybuchnął szczerym śmiechem, wszystkie negatywne emocje go opuściły.
- Hahahaha, wiedziałem! Moja krew! - śmiał się wesoło - Prawdziwa z ciebie Assassinka!
Nelion wytrzeszczyła oczy i odetchnęła z ulgą, choć jednocześnie skądś przyszedł strach i szeptał jej do ucha      "Ona jest zabójczynią".
- Jak ktoś się rodzi Assassinem, to nim jest do końca życia, już to mówiłem - ciągnął zadowolony Dell.
- Nie zabiłam go - przerwała mu Asako, a on przestał się śmiać i spojrzał na nią uważnie - Kiedy się na mnie uwalił, nadział się na mój sztylet. Wyjęłam go i powiedziałam, że możemy zrobić z niego użytek. Taka zabawa. Dał się przekonać i chciał sam wziąć sztylet, ale ja przecięłam mu głęboko łoń i uderzyłam jego głową w oparcie łóżka. Leży nieprzytomny.
Dell charknął wyraźnie zawiedziony, ale machnął tylko ręką i spytał:
- Mam go dobić?
Siostra pokręciła głową i cofnęła się do ciemnego pokoju. Po krótkiej chwili wróciła z magicznym sznurem w ręku.
- Niedługo pewnie odzyska przytomność.
- No to musimy się spieszyć - stwierdził Dell i wstał z ławy. Nelion przytaknęła. Była zadowolona, strach zniknął. "Jednak mogę jej zaufać."
- Zaczekajcie tu chwilę - Kruk wybiegł z pokoju.
Dziewczyny spojrzały po sobie.
- Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby tak się śmiał - zdradziła trochę zmieszana Asako wycierając swój sztylet o ubranie i chowając go za pasem.
- Ale szybko odebrałaś mu tą radość - odpowiedziała ze śmiechem Nelion.
Dell wrócił biegiem trzymając pod pachami pieczywo, pieczone mięso i bukłaki z wodą zawinięte w wielkie kolorowe chusty.
Asako wzruszyła ramionami. Jedzenie im się przecież przyda w podróży.
Kiedy wybiegali z gospody, usłyszeli głosy jakiejś kobiety i mężczyzny, które z szeptów przerodziły się w krzyki. To dodało im skrzydeł. Ruszyli pędem przez mur do ciemnego lasu. Nelion nie była przyzwyczajona do tak szybkiego biegu, nie przeszła też takich szkoleń co Assassini, była już więc zdyszana. Dell gwizdnął i niemal od razu znalazła ich Sun.Wsiedli na nią; Kruk zamocował prowizorycznie łupy przy pasie wilczycy i ruszyli.
         Dwa księżyce zostały zasłonięte przez wielkie, ciemne, burzowe chmury. Zaczęło grzmieć i błyskać.
"Dobrze", pomyślał zadowolony Dell, "W taką pogodę nie będą nas ścigać".
Lunął deszcz. Wielkie krople rozpryskiwały się twarzach i głowach ograniczając widoczność. Sun nie przestawała biec. Ulewa zacinała wokół, na niebie dalej błyskały błyskawice, grzmoty zagłuszały wszystkie inne dźwięki. Trwało to długo, wilczyca była zmuszona zwolnić bieg, ciężar noszony przez nią odebrał jej już sporo sił, w dodatku jej łapy co chwilę zanurzały się głęboko w gęstym błocie. Jej pasażerowie byli przemoczeni do suchej nitki i wyczekiwali końca burzy, który nadszedł przed świtem. Czarne chmury ustąpiły, niebo stało się jaśniejsze, szarawe.
Wilczyca zatrzymała się i położyła dając do zrozumienia, że potrzebuje odpoczynku. Dell zmierzwił jej przemoczone futro na głowie w podziękowaniu i zszedł wpadając po kostki w błotnistą kałużę. Zdjął koszulę, wyżymał i powiesił na najbliższej gałęzi.
Nelion zerknęła na jego dobrze zbudowane ciało i spojrzała na swoje ubranie, całkowicie przemoczone. Zeszła z gracją z wilczycy i usiadła na niewielkim kamieniu. Była bardzo zmęczona tą nocną, mokrą wędrówką. Tak jak wszyscy.
- Trzeba by rozpalić ognisko, szybciej wyschniemy - zaproponowała Asako rozglądając się w koło - Da się to zrobić?
- Spróbuję, ale z mokrymi gałęziami może być ciężko - odparła Nelion ziewając.


         Niebo zmieniło barwę z szarego na błękitne. Słońce nieśmiało wychylało się zza horyzontu. Strużki błota i wody stały się ścieżkami mułu i piasku. Trójka towarzyszy siedziała wokół słabo tlącego się ogniska i zajadała się pieczywem z mięsem. Nieopodal, na względnie suchym kawałku trawy, spała Sun. Jej futro na kończynach było brudne i posklejane.
Dell ściągnął bandaże ze swojej prawej ręki i cisnął na ziemię. Jego rana zdążyła się zabliźnić i wyglądała całkiem nieźle.
- Nie możemy robić takich długich przystanków, nie ma czasu - powiedział Kruk.
- Przecież nie spaliśmy przez całą noc! - burknęła Asako.
- Wyśpimy się po śmierci.
- Co zrobimy demonowi, jeżeli jak go znajdziemy będziemy zmęczeni i nieprzytomni?
- Nie wiem, potem się o to pomartwimy.
- Była burza, zatarła ślady. Co jeśli w ogóle tego demona nie znajdziemy? - wybuchła Asako. Zmęczenie dało jej się we znaki, dobry humor ją opuścił.
- Nie wiem! - wrzasnął Dell. Wstał i zaczął chodzić w kółko nabuzowany. Chwycił przypadkowy kamień i cisnął go z furią w ognisko. W chmurze dymu wzleciało w powietrze kilka tlących się patyczków. Jeden z nich spadł na spodnie Della i przepalił mu małą dziurkę nad lewym kolanem.
- Możemy go wcale nie znaleźć... - powiedziała pod nosem zrezygnowana siostra.
- Znajdziemy go. Będziemy go szukać tak długo aż...
- Aż osiwiejemy.
Dell odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią wściekle spod zmarszczonych brwi.
- Jak chcesz to wracaj do domu! Do grobów i trupów! Nie prosiłem cię, żebyś się fatygowała, myślałem, że to oczywistość, bo jesteśmy rodziną, do cholery! - ryknął - Jeżeli nie chcesz się zemścić i zabrakło ci znowu wygodnego łóżka, to proszę, droga wolna!
Asako zrobiła się czerwona ze złości ale i wstydu. Dell miał rację. Byli rodziną i chęć zemsty powinna być teraz dla nich priorytetem. Nie chciała jednak okazać skruchy, jej duma jej na to nie pozwalała.
- Chcę się zemścić, ale zróbmy to z głową - odparła tak spokojnie jak tylko umiała.
"A co ze mną?", pomyślała smutnie Nelion "Zostawiłam dla nich mój dom". Poczuła, że jej oczy wilgotnieją.
Dell dalej chodził w kółko szybkim krokiem, myślał nad czymś.
- Nie mamy dużo czasu na spanie, możemy się zdrzemnąć na trzy godziny. Nie więcej.
- Super - bąknęła jego siostra i ciężko padła na swoje posłanie. Nelion skuliła się na swoim odwracając się plecami do rodzeństwa. Słońce wschodziło coraz wyżej, nieznośnie świecąc jej promieniami po oczach.
Atmosfera była napięta, każdy to czuł. Z Kruka nie uszła jeszcze cała złość. Nie zasnąłby teraz, więc postanowił przejść się i rozeznać w okolicy. Odszedł.
Asako zorientowała się, że go nie ma. Spojrzała na śpiącą Sun, wstała i zaczęła szukać wzrokiem brata.
- Co za idiota. Rozdzielanie się to nie jest dobry pomysł.
Nelion, chcąc nie chcąc, również wstała, choć jej nogi odmawiały posłuszeństwa, a powieki same opadały.
- Zaczekaj, zaraz go przyprowadzę - powiedziała Assassinka i zaraz zniknęła wśród drzew.
Las był spokojny i cichy, z rzadka odzywały się ptaki. Nelion była bardzo śpiąca ale zmusiła się, żeby nie zasnąć. Czekała chwilę, jednak nikt nie wracał. Zagarnęła bagaże na jeden stos, przesunęła go kawałek bliżej wilczycy i przydeptała ledwo tlące się ognisko.
Wtedy usłyszała, że ktoś ją woła. Głos brzmiał jak ten należący do Asako. Poszła więc w stronę, z której dochodził. Nim zdążyła się obejrzeć, weszła w gęstą, mlecznobiałą mgłę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz