Witaj!



Witaj! Na tym blogu znajdziesz moje opowiadanie (trochę fantasy, trochę przygodowe, trochę romans) - jest już skończone! Z prawej strony jest lista wszystkich rozdziałów. Zapraszam do czytania!!! :)


sobota, 9 czerwca 2012

Rozdział 5

[ MUZYKA ]



- Mam na niego wsiąść? - spytała z niepokojem Nelion.
- Na nią. To ona. Sun. - Asako poklepała wilczycę po zadzie. - Nie bój się, jest przyjazna.
- Z dodatkowym bagażem będzie musiała znacznie zwolnić tempo biegu - wtrącił się Dell.
- Zabrałam tylko najpotrzebniejsze rzeczy, zobaczysz, że nie pożałujecie - broniła się Nelion, zerkając na swój plecak przyczepiony razem z innymi tobołkami do brzucha zwierzęcia.
- Dajcie spokój, damy radę - powiedziała Asako z uśmiechem - Będziemy częściej robić postoje, żeby Sun mogła odpocząć.
Dell przewrócił oczami, westchnął i wsiadł na wilczycę. Nie był szczególnie zadowolony z dodatkowego członka grupy, ale został przegłosowany. Za nim usiadła Asako, na końcu Nelion, która złapała się kurczowo towarzyszki. Zamknęła oczy i powtarzała w myślach "Nie spadnij, nie spadnij, nie spadnij..." jednak po parunastu minutach przyzwyczaiła się do rytmu biegu Sun. Podróż była przyjemniejsza niż się spodziewała.
- Od kiedy to Assassin brata się ze zwykłym człowiekiem z lasu? - warknął cicho Kruk do siostry.
- Od kiedy demony napadają na wioski i robią tam rzeź - odparła Asako ponuro, przypominając sobie liczne trupy swojej rodziny i znajomych. Na to wspomnienie wrócił smutek i strach, więc objęła mocniej brata i przymknęła oczy wpatrując się w mijające ich drzewa.
          Znienacka przed Sun wypadł nie wiadomo skąd potwór. Ten sam łysy, ogromny demon, którego Asako spotkała pierwszego ranka po ucieczce. Wyskoczył tak gwałtownie, że Sun nie miała jak wyhamować ani skręcić. Przeskoczyła potwora zahaczając tylnymi nogami o jego głowę. Padając, z trudem zachowała równowagę. Asako i Nelion serca podeszły do gardła ze strachu, w dodatku omal nie spadły z wilczycy. Trzymały się z całych sił siebie nawzajem. Dell ani drgnął tylko przyległ całym sobą do szyi Sun, która odwróciła się szybko gotowa na atak demona. Zdawał się być nieco zdezorientowany, lecz szybko pozbierał się do kupy, bo wydał przedziwny, gardłowy okrzyk i już miał się rzucić w przód sięgając drugimi ramionami po posiłek, gdy Sun skoczyła na niego wgryzając mu się w bark. Musiała przegryźć tętnicę, bo krew lunęła z demona jak potok. Opadając na ziemię zahaczył jednak szponem o prawą dłoń Della i rozerwał mu ją na całej długości, aż do ramienia. Cięcie nie było bardzo głębokie, jednak wystarczająco bolesne, żeby Kruk zaklął i osunął się z wilczycy na ziemię. Dziewczyny zeskoczyły za nim. Przysiadł na ziemi próbując jakoś zatamować krwawienie.
- Mamy jakieś bandaże? - spytała Nelion, a Asako pokręciła głową - Niedaleko jest małe miasteczko, musimy się tam dostać jak najszybciej i opatrzyć ranę.
- Dobra, usiądę pierwsza, Dell, ty za mną. Sun, pokieruj nas do tego miasteczka.
Wsiedli na wilczycę. Zgodnie z instrukcjami brat usiadł za siostrą, sprawną ręką mocno objął ją w talii, a drugą zaczepił o pas, do którego były poprzyczepiane bagaże, aby częściowo zahamować krwawienie. Nelion usiadła za nim i objęła go niepewnie, delikatnie, aby nie sprawiać mu dodatkowego bólu. Była to dla niej całkiem nowa i trochę stresująca sytuacja. Dotychczas ów Assassin ignorował ją bądź negował jej użyteczność podczas drogi, nie miała też okazji ani możliwości by znajdować się blisko niego. Wyglądało to tak, jakby celowo trzymał wszystkich na dystans.
- Musisz mnie chwycić mocniej, bo spadniesz - wycedził Dell z trudem
Nelion zarumieniła się i pomyślała z ulgą, że na szczęście nikt nie widzi jej czerwonych polików. Przysunęła się nieco bliżej i mocniej objęła Kruka. Poczuła jego zapach. Kojarzył jej się ze świeżym, nowym skórzanym materiałem skropionym rosą i aromatem polnych kwiatów. Był przyjemny. Po Assassinie spodziewała się raczej woni mięsa i świerków. "Stereotypy..." pomyślała z uśmiechem.
          Ruszyli. Sun starała się stąpać delikatnie i unikać skoków. Po niedługim czasie w oddali za drzewami dało się ujrzeć dachy domów.
- Stój! - zakomenderowała Asako, a wilczyca przystanęła - Jeżeli teraz tak tam wkroczymy, ludzie pouciekają albo nas zaatakują. Dell ma czarne ubrania, wygląda jak Assassin i jest Assassinem. Musimy go przebrać.
Dell zmarszczył brwi.
- Pójdziemy i kupimy mu jakieś ubrania, przebierze się, a Sun niech poczeka w lesie - powiedziała Nelion zeskakując na ziemię.
- Dobry plan - przytaknęła Asako i zwróciła się do brata - Zaraz wracamy.
Wzięły jeden z tobołków i zniknęły za drzewami podążając w kierunku miasteczka. Teraz, gdy nie był już obserwowany, Dell mógł się przyznać do tego, jak bardzo go piecze ręka. Nie był to ból nie do wytrzymania, jednak strużki krwi spływały i nie chciały przestać, a jemu przed oczami zaczęły migotać czarne plamy. "Wykrwawię się" pomyślał ze złością "Niech się pospieszą". Zszedł z wilczycy i kucnął na ziemi z opuszczoną głową. Zamknął oczy. Sun trąciła go pyskiem i usiadła obok.
          Dziewczyny wróciły szybciej niż się spodziewał. Asako trzymała w rękach strój. Ciemnobrązowe workowate spodnie z cienkim, lecz mocnym paskiem, jasnoszarą koszulę zawiązywaną rzemykami i dosyć elegancki, brunatny płaszcz z zawiniętymi rękawami.
- Wymieniłyśmy się za warzywa - powiedziała Nelion z uśmiechem.
Asako rzuciła Dellowi ubrania.
- Przebieraj się.
Z niechęcią je wziął i schował się za krzakami. Przebierając spodnie usłyszał dziewczęcy chichot i wyjrzał zza krzaka.
- Nie podglądacie mnie, co? - burknął wyjątkowo nieprzyjaźnie.
W odpowiedzi otrzymał kolejne chichotanie. Przebrał się szybko i ze skrzywioną miną wylazł z ukrycia. Został zmierzony krytycznym wzrokiem siostry od góry do dołu. - Jest dobrze, idziemy.
          Dell nie czuł się za dobrze w nowych ubraniach, ale nie miał innego wyjścia jak je zaakceptować. Spakował swój czarny strój do tobołka i ruszył za dziewczynami do miasteczka. Sun położyła się pod drzewem i odprowadziła ich uważnym wzrokiem.

          Miasteczko składało się z dwóch ulic przecinających się na krzyż. Z każdej strony rozciągały się stoiska i kramy, można było kupić wszystko, od jedzenia, przez ubrania do magicznych talizmanów i pamiątkowych rogów demonów. Za kramami stały kamienne, bardzo skromne i małe, ale czyste domki porośnięte wijącą się rośliną, przypominającą bluszcz, której wielkie, fioletowe kwiaty wydzielały słodki zapach.
          Grupka weszła do pierwszej napotkanej gospody, gdzie Asako od wejścia krzyknęła:
- Mamy rannego! Potrzebuje pomocy!
Paru ludzi siedzących przy stolikach przestało rozmawiać i spojrzało na nią z zainteresowaniem.
Przy Dellu szybko znalazła się jakaś drobna dziewczynka z długimi rudymi włosami związanymi starannie w kok na środku głowy. Na oko miała czternaście lat. Jej twarz cała była usiana piegami.
Zaprowadziła Della do jakiegoś małego pokoiku i tam opatrzyła mu ranę. Zdezynfekowała i oblała jego rękę jakimś brunatno-pomarańczowym syropem.
- Co to? - spytał podejrzliwie Kruk.
- Miód leczniczy - odparła dziewczyna i sięgnęła po bandaże - Kto cię tak załatwił?
- Demon, ale jest już unieszkodliwiony.
- A, ostatnio jakoś więcej ich tu w okolicy - dziewczyna ogarnęła z czoła rude kosmyki - Gotowe. Macie jakieś jedzenie?
Dell przyniósł jej trochę suszonego mięsa i razem z siostrą i Nelion opuścili gospodę. Zaczęli kręcić się po ulicy zerkając na stoiska. Jedzenie i wodę jeszcze mieli, więc postanowili nic nie kupować. Rozglądali się tylko i nie zauważyli, że pewna długowłosa kobieta na straganie z ziołami i podręczną drobną bronią uważnie im się przygląda śledząc niemal każdy ich krok.

5 komentarzy:

  1. ja chce więcej >D zajebiście piszesz ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak ja też chce więcej :D
    Fajnie się rozkręca :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieta śledząca każdy ich ruch... ja chce więcej <3 zawsze kończysz w tak interesującym momencie T_T

    OdpowiedzUsuń
  4. Coraz bardziej lubię Nelion :)

    Piękny utwór muzyczny !

    OdpowiedzUsuń